Kochaj Siebie | PDF. Tytuł oryginału Liebe dich selbst und es ist egal wen du heiratest. Wydawnictwo Czarna Owca Sp. z o.o. (dawniej Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza) ul. Alzacka 15a, 03-972 Warszawa e-mail: wydawnictwo@czarnaowca.pl Dział handlowy: tel. (022) 616 29 36, 616 29 28 tel./fax 433 51 51. Druk i oprawa GRAFMAR, Kolbuszowa
Rodzina Monet - wszystko co musisz wiedzieć. Pokaż więcej. Książka Mądra bliskość. Jak dbać o siebie i innych autorstwa Kozak Agnieszka, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 33,68 zł. Przeczytaj recenzję Mądra bliskość. Jak dbać o siebie i innych. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Translations in context of "na silniejszego" in Polish-English from Reverso Context: Dla mnie nie wygląda na silniejszego.
Jak pobić silniejszego od siebie Nie wiem czy rzucić się pierwszy na niego czy czekać aż się zmęczy i później go dopaść? Przede wszystkim nie możesz rzucać się w chaosie na niego, nic z tego nie wyjdzie..
Z tego filmu dowiesz się, co zrobić, aby polubić się trochę bardziej niż lubisz się teraz. Przede wszystkim musisz wiedzieć, czego szukasz. Czy masz doświadc
Wyszukiwarka, wyniki wyszukiwania frazy: nie nic silniejszego. Jean de La Bruyére Cytat Nie sztuka pobić silniejszego , sztuką jest moralnie wygrać , nie
. Życzenia, urodziny, imieniny, Nowy Rok, życzymy sobie wszystkiego, co najlepsze, pragniemy dla siebie szczęścia, zdrowia i miłości. Do życzeń miłości powracamy celebrując święto zakochanych. Powielamy schemat życzeń miłości podczas całego kolejnego roku przy każdej ważniejszej okazji. Niektórzy nieśmiało, po cichu życzą miłości samemu sobie. Jak się okazuje, spełnienie tego życzenia jest bardzo realne, choć wcale niełatwe dla każdego. Miłość bowiem jesteśmy w stanie sobie dać. Ofiarować ją możemy nie tylko drugiemu człowiekowi, ale także, a może przede wszystkim, samemu sobie. Koncepcji miłości jest wiele… Miłość pojmować można z wielu perspektyw, w tym filozoficznej, duchowej czy psychologicznej. Rozumieć ją można jako stan, uczucie czy nawet sztukę. Miłość lokować możemy w partnerze, dziecku, rodzinie, Bogu, bliskim nam osobach. Ale też w ważnym dla nas zwierzęciu czy nawet czynnościach, które kochamy robić. Bardzo ogólnym kryterium podziału miłości jest rozróżnienie na miłość partnerską, romantyczną, erotyczną, rodzicielską, braterską oraz coraz częściej zauważaną i cenioną – miłość do samego siebie. Niezwykłą ze względu na fakt, że ową miłość ofiarować możesz sobie sam. Mocno oklepane już hasło- dlatego musimy wyjaśnić co to dokładnie znaczy. Co na temat miłości mówią nauki społeczne? Erich Fromm pisał, że miłość to sztuka, którą opanować może każdy. Miłość określał także jako sposób zaangażowania człowieka do bytu. Jej podstawowym elementem jest dawanie. Nie mogłoby ono istnieć bez składników takich jak: troska, poszanowanie, poznanie, pragnienie rozwoju, poczucie odpowiedzialności. Miłość to działanie Stan miłości kształtujemy w sobie. Do jej nauki niezbędne są koncentracja, zaangażowanie i cierpliwość. Ważna jest siła pozytywnego nastawienia pomimo naturalnych przeszkód, jakimi są chwilowe niepowodzenia i rozczarowania. Miłość to siła, którą jest potrzeba kontaktu z człowiekiem. Zdrowa miłość ma aktywną formę. Psychologiczną trójczynnikową koncepcję miłości zaproponował Robert Sternberg. W książce „Psychologia miłości” opisał ją psycholog Bogdan Wojciszke. Czynnikami miłości są: intymność, namiętność i zaangażowanie, a ich kombinacje tworzą różne typy miłości. Intymność to pragnienie dobra partnera, wspólne przeżywanie emocji, dzielenie się informacjami, bliskość, zrozumienie i uznanie partnera za ważną część swojego życia. Namiętność rozumiana jest jako bliskość fizyczna, podniecenie czy ekscytacja. Zaangażowanie podzielone zostało na dwa poziomy: jako decyzja krótkoterminowa – kocham właśnie tę osobę oraz długoterminowa – decyduję się, że chcę dalej utrzymywać ten związek. Zaangażowanie to myśli, uczucia i czyny mające na celu podtrzymywanie związku. Dajmy sobie miłość Prawdziwe pokochanie siebie jest przepustką do odnalezienia miłości wśród ludzi, zbudowania zdrowej relacji i wchodzenia w uskrzydlające nas związki. Znane jest stwierdzenie „jeśli nie potrafimy kochać samych siebie, to nie potrafimy kochać innych”. Jest w tym tylko część prawdy. Jeśli szukamy partnera lub pragniemy poprawić relację, w której jesteśmy, to pierwszym krokiem do zmiany może być praca nad pokochaniem siebie. Dlatego, że jedyną pewną zmianą jest zmiana samego siebie. Miłość jest do wyćwiczenia Jak pisał Fromm, miłość jest „do wyćwiczenia”. To proces, który stale możemy rozwijać i stan, który osiągnąć może każdy z nas. Powyżej przytoczyłam już czynniki determinujące miłość. Zbierzmy więc wszystkie te elementy i odnieśmy do samych siebie tak, aby nauczyć się kochać samego siebie. Nie obawiaj się chwilowej koncentracji uwagi na sobie. Musisz wiedzieć, że pokochanie siebie to nie egoizm, ale podstawa szczęśliwego życia oraz tworzenia trwałych i pełnych związków. To jak właściwie jest z tym pokochaniem siebie… Pokochanie siebie to poznawanie siebie i akceptowanie, a także traktowanie z uważnością, troską i świadomością, że jest się ważnym. Pokochać siebie znaczy też: mieć dla siebie dużo zrozumienia i szacunku, bycie zaangażowanym w proces stawania się osobą szczęśliwą. Pierwszym krokiem jest całkowita akceptacja samego siebie. Tu ważne jest, aby zaakceptować całą swoją osobę, nie zapominając o swoim ciele. Akceptacja wiąże się nierozerwalnie z poznaniem samego siebie i nieustanną chęcią odkrywania, kim jesteśmy. Prawdziwa akceptacja i poznanie nie mogą istnieć bez uważności zwróconej ku samemu sobie i umiejętności samoobserwacji. Radykalna akceptacja siebie Pierwszym krokiem jest pełna akceptacja. Radykalna akceptacja to całkowita zgoda. Zgoda na to, kim jestem w tej chwili. Akceptacja ta zakłada bezwzględny brak oceny. Akceptujesz siebie całego z wadami i zaletami. W chwili akceptacji nie poddajesz ocenie, czy dobrze wyglądasz, czy masz satysfakcjonującą pracę, jesteś dobrą matką, jesteś złym synem itd. Wyzbywasz się całkowicie oceny i przyjmujesz fakt bycia tym, kim teraz jesteś. Pamiętaj, że to kim obecnie jesteś, jest wynikiem szeregu zdarzeń w Twoim całym życiu, zależnych lub niezależnych od Ciebie. Akceptacja to odwaga! Całkowita akceptacja wymaga odwagi. Ale jeśli czytasz ten artykuł, z pewnością ją posiadasz. Pamiętaj, że akceptacja to nie poddanie się. Akceptacja siebie to przyjrzenie się sobie z troską, obserwacja siebie, swojej roli w różnych zdarzeniach życiowych. Po wnikliwej samoobserwacji i całkowitej akceptacji przyjdzie czas na podjęcie decyzji co do różnych zmian w sobie lub pozostawienia niektórych rzeczy bez zmian. Przy próbie radykalnej akceptacji pamiętaj, że krytykowanie siebie i towarzysząca temu emocja złości będzie ograniczać faktyczne poznanie siebie, a w efekcie uniemożliwi podjęcie kroków w kierunku zmiany. Ćwicz radykalną akceptację Nawet jeśli początkowo nie widzisz celu, możesz zacząć od sprawdzenia swojej gotowości do stwierdzenia: To kim obecnie jestem, jest wynikiem wszystkich przeszłych zdarzeń i decyzji. To jakie mam zdrowie, wykształcenie, zainteresowanie oraz jakie relacje utrzymuję z ludźmi, jest konsekwencją szeregu zdarzeń z przeszłości. Nie jestem w stanie zmienić tego, co już zaszło w moim życiu. Chwila obecna to jedyna, nad którą mam kontrolę; najlepsza jest chwila obecna, nawet jeśli nie podoba mi się, co się dzieje. Dopisz swoje pomysły…. Jeśli z trudem przychodzi Ci szczerze wypowiedzieć powyższe stwierdzenia, spróbuj praktykować radykalną akceptację w stosunku do różnych momentów swojego życia, nie bezpośrednio w stosunku do siebie. Bez osądzania postaraj się wykonać następujące czynności: Kiedy utkniesz w korku, przeczekaj go spokojnie bez krytyki; Obejrzyj wiadomości telewizyjne, nie komentując aktualnych wydarzeń na świecie, zrezygnuj z osądu tego, co zobaczyłeś; Przyglądaj się ludziom na ulicy i nie wdawaj się w ich ocenianie i komentowanie. Pomocna medytacja. Czy masz realny obraz siebie ? Pozwól sobie na poznanie samego siebie. Często mamy nierzeczywisty obraz siebie. Zdrowy obraz siebie jest kompletny: zawiera zarówno te części nas samych, których nie lubimy i nam się nie podobają, oraz te, które w sobie lubimy. Jeśli początkowo nie przychodzi Ci do głowy pozytywny obraz siebie, spróbuj z dużą wyrozumiałością dla siebie kolejnego ćwiczenia zawierającego stwierdzenia autoafirmacyjne. Przypominać Ci ono będzie o Twoich dobrych cechach. Możesz chwilę pobyć z tymi stwierdzeniami, np. wypisując je na karteczkach i przywieszając tam, gdzie często spoglądasz, choćby na ekranie komputera. Jestem człowiekiem, nikt nie jest idealny, żyję najlepiej jak potrafię w danym momencie, mam świadomość swoich złych i dobrych stron, naprawdę się staram, moje intencje są dobre, moje życie ma cel, nawet jeśli nie zawsze go widzę, mam prawo popełniać błędy i się na nich uczyć. Pokochać siebie, to chcieć siebie poznać! Miłość do siebie samego można pojmować jako sposób odkrywania siebie. Kiedy zdrowo kochamy drugą osobę, mamy wielkie pragnienie ją poznać. Chcemy dowiedzieć się, jaka jest, co lubi robić, jak się zachowuje w różnych sytuacjach, jakie ma myśli i co czuje. A jak jest z Tobą? Czy zwracasz uwagę na siebie? Czy z zaciekawieniem poznajesz siebie ? Czy przyglądasz się swojemu ciału i znasz je? Czy wiesz, co czujesz? Jeśli masz kłopot z poznaniem siebie i początkowo nie wiesz, jak siebie postrzegasz, to proponuję zacząć przygodę od poznania swojego ciała. Ono jest naszym domem i naszym prywatnym obserwatorem. Dzięki niemu czujesz, odbierasz informacje, kontaktujesz się ze światem i podejmujesz aktywności każdego dnia. Warto więc zwrócić się ku własnemu ciału i poświęcić mu trochę uwagi. Co mówi Twoje ciało? Twoje ciało odczuwa wszelkie emocje jako pierwsze. Strach, radość czy podniecenie – to ono pierwsze mówi nam, jak się czujemy w danej sytuacji. To ono pierwsze wysyła sygnały: lekko się pocisz i trzęsie Ci się dłoń ⇒ daje nam informację ⇒ chyba się czymś denerwujesz ? Świadomość ciała Ciało jest naszą integralną częścią, dlatego bardzo ważne jest, aby je poznać i rozeznać, co do nas mówi. W chwili gdy je zrozumiemy i zaczniemy uważnie słuchać, pokochamy je, jednocześnie obdarzając siebie miłością. Świadomość ciała i jego funkcjonowania pomaga nam poznać nasze emocje, myśli i połączyć je w jedną całość. Miłość przejawiająca się troską, opieką i dbaniem o siebie samych to troska również o nasze ciało. Dlatego nie tylko warto się z nim zaprzyjaźnić, ale też zobaczyć, czy dobrze się nim zajmujemy. Czy dobrze je karmimy, jak je trenujemy, czy nie otępiamy używkami oraz czy zapewniamy mu odpowiednią regenerację, np. poprzez sen. Warto więc poczuć swoje ciało w pełni i poznać je. Robiąc to, jednocześnie ćwiczymy umiejętność uważności. Poniżej kilka propozycji ćwiczeń na uważność, rozpoznawanie swoich emocji oraz poznanie własnego ciała. Ważne jest, abyś w poniższych ćwiczeniach nie starał się siebie oceniać, klasyfikować i osądzać, a na pewno nie porównywać do niczego i nikogo. Podejdź do ćwiczenia bez nastawień i oczekiwań wobec jego przebiegu i rezultatu, bez intencji zmiany. Tu ważna jest czysta samoobserwacja, zwrócenie uwagi na siebie, tak aby zauważyć i doświadczyć siebie samego. Ćwiczenie z lustrem Pierwsze ćwiczenie najlepiej wykonać z lustrem. Stań przed nim swobodnie, tak abyś widział siebie w całości. W spokojnych warunkach, w ciszy, tak aby nikt Ci nie przeszkadzał, popatrz na swoje odbicie. Patrz na siebie z troską i ogromną wyrozumiałością. Oddychaj swobodnie, poczuj że Twój wdech i twój wydech są równe i głębokie. Jeśli czujesz, że masz przyspieszony oddech, postaraj się chwilę skupić na nim i daj mu tyle czasu, ile potrzebuje, aby się wyrównał. Mów do siebie z delikatnością, mów, na jaką część ciała patrzysz, zacznij obserwację od stóp w kierunku głowy. Zwróć uwagę, na jaką część ciała patrzysz, nie poddawaj jej ocenie, obserwuj i bezkrytycznie opisuj. Zwróć uwagę, co czujesz, gdy mówisz o jakiejś swojej części ciała i na nią patrzysz. W tym miejscu mogą pojawić się emocje, zauważ je, postaraj się nazwać i nic więcej z nimi nie rób, nie podejmuj żadnych działań pod ich wpływem. Skończ ćwiczenie, kiedy uznasz, że jest odpowiedni moment. Pod koniec podziękuj sobie za wykonanie tego ćwiczenia. Pamiętaj, że to, jak wygląda Twoje ciało, to jak się z nim i w nim czujesz, jest wynikiem wszystkich zdarzeń i decyzji z całego życia zależnych i niezależnych od Ciebie, zaakceptuj ten stan. W pokochaniu swojego ciała pomóc Ci mogą czynności, które sprawiają Twojemu ciału przyjemność i wpływają na nie pozytywnie. Pozwól swojemu ciału poczuć szczęście. Ćwiczenie to polega na tym, aby uszczęśliwić swoje ciało i przez jakiś czas praktykować to codziennie. Znajdź aktywności dobroczynne dla Twojego ciała Pamiętaj, że szczęściem dla ciała nie będą używki, jedzenie, oglądanie telewizji czy robienie zakupów. Poszukaj czynności, która jest dla niego dobre, może nią być jakiś rodzaj ruchu, np. marsz lub inna forma aktywności. Jeśli natomiast Twoje ciało potrzebuje odpoczynku, zapewnij mu regenerację, np. dłuższy sen lub masaż. Odkrywając aktywności, które działają dobrze na Twoje ciało (zarówno w ruchu jak i odpoczynku), przyglądaj się swoim odczuciom i emocjom im towarzyszącym. To bardzo przydatna obserwacja. Kiedy zobaczysz, że sposobem na rozluźnienie Twojego ciała jest np. szybki 15-minutowy marsz, ten sam sposób będziesz mógł zastosować, kiedy poczujesz napięcie w ciele po stresującym dniu w pracy. Praktykując ruch lub odpoczynek, rób to z uwagą. Nie oczekuj natychmiastowych efektów, nie przyspieszaj odpowiedzi od swojego ciała. Poczekaj na nie, a ono z pewnością się odwdzięczy. Praktykuj uważność Bycie uważnym na siebie samego jest formą troski o siebie i przejawem miłości do samego siebie. To umiejętność, którą możemy nabyć i stale ćwiczyć. Dzięki uważności objawy lęku stają się łagodniejsze, zmniejszamy ryzyko depresji, ograniczamy odczucie przewlekłego bólu, zwiększamy swoją tolerancję na dyskomfort oraz rozwijamy umiejętność z radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Uważność=Świadomość Uważność to kierowanie swojej uwagi na to, czego w tej chwili doświadczamy, to koncentracja i świadomość bycia w chwili obecnej, a więc świadomość swoich myśli, odczuć, a także związanych z nimi działań i emocji. Kluczowym jest tutaj brak oceny, krytyki zarówno siebie samego jak i sposobu, w jaki doświadczamy. To bardzo ważna umiejętność, regularnie praktykowana prowadzi do poznana siebie, swoich potrzeb, granic. Dzięki niej umiemy odnieść się do aktualnej sytuacji, która ma miejsce tu i teraz. Uważność przybliża nas do samych siebie i otwiera furtkę do prawdziwego pokochania siebie. Kontempluj chwilę obecną Usiądź więc w wygodnym miejscu, tak abyś czuł się komfortowo. Zwróć się na początku ku swojemu ciału. Obserwuj, nie oceniaj. Zobacz, czy twoje mięśnie są napięte czy rozluźnione. Zrób „skan” swojego ciała z góry na dół i sprawdź, która z części ciała jest spięta, a w której partii ciała czujesz komfort. A może masz inne wrażenia z ciała, opisz je. Wyobraź sobie, że obserwujesz swoje ciało w spowolnionym tempie: z ciekawością patrz, jakie masz odczucia. Zwróć uwagę, na czym skupia się Twój wzrok, czy patrzysz w jakiś konkretny punkt, czy obejmujesz szerszy zakres pomieszczenia. Teraz skieruj się ku swojemu oddechowi, jaki on jest ? Szybki, wolny, stabilny, płytki, głęboki czy oddychasz jedynie przez nos, czy może również ustami? Zobacz, czy przychodzą do Ciebie jakieś myśli. Nazwij je, lecz nie kategoryzuj. Przyjrzyj się im, ich ilości, ich intensywności oraz czego dotyczą. Teraz odczuj, jakie emocje Ci towarzyszą. Nazwij je. Nie próbuj ich tłumaczyć czy rozumieć, tylko je zauważ. Nie spiesz się, ćwicz tak długo, jak potrzebujesz. Podczas tego ćwiczenia pojawić się może wiele uczuć, np. ulga, smutek czy złość. Nie przerywaj ćwiczenia, pozwól tym stanom pojawić się a potem przeminąć. Utrzymaj jeszcze chwilę w zwolnione tempo i wzmożoną uwagę skoncentrowaną na swoich doznaniach. Blisko siebie, z miłością do siebie Ćwiczenie, które wykonałeś, wymagało od Ciebie ogromnej koncentracji. Dzięki niemu byłeś bardzo blisko siebie. W slow tempie pozwoliłeś sobie na bycie w chwili obecnej, za co możesz być sobie wdzięczny. Praktyka radykalnej akceptacji i uważności, zwrócenie się ku własnemu ciału oraz zwracanie się do siebie samego z troską, bez krytyki, a także chęć poznania siebie i czerpania radości ze spotkana z samym sobą to czynności i postawy, które przybliżają Cię do pokochania siebie. W chwili, gdy poczujesz miłość w sobie, z pewnością będziesz chciał podzielić się nią z innymi bliskimi Ci osobami, co będzie kolejnym krokiem ku miłości, jakim jest dawanie. Najpierw pokochaj siebie? Kochanie siebie, tak jak kochanie innych, jest procesem- nie stanem – wymaga naszej stałej pracy. Jasne, że jeśli mamy bardzo niskie poczucie własnej wartości to może to źle wpływać na związek, ale wtedy musimy patrzeć na konkretne zachowania, które z tego wynikają. Na przykład pytam partnera kilka razy dziennie czy na pewno mnie kocha, albo jestem zazdrosna, czy zaborcza. Z drugiej strony wiemy też, że złe dopasowanie przywiązań może również generować takie zachowania. W sytuacjach skomplikowanych psychologia zawsze odpowie: to zależy. Wracając więc do pytania, czy najpierw trzeba pokochać siebie, by kochać innych? Cóż: kochanie siebie to nie jest stan który się osiąga i ma, tylko praca która trwa całe życie 🙂 każdy zasługuje na miłość– to wynika wprost z punktu nr. 1 (kochanie siebie to również wiara, że zasługujemy na miłość) najlepiej kochać samego siebie we dwoje 🙂 – samotność jest szkodliwa Bibliografia: „ O sztuce miłości” M. McKay, Wood, „ Terapia dialektyczno – behawioralna ( DBT )” B. Wojciszke „ Psychologia miłości” „Slow sex, uwolnij miłość”
Przez ostatnie 4 lata pracy w banku prowadziła zajęcia jedynie dla małych, wewnętrznych grup pracowników i zawsze miała świetne oceny. Mówiąc to, gdzieś w oddali słuchać gwar widowni, która w czasie przerwy oczekiwała kolejnego mówcy i zwyczajnie zaczęła się niecierpliwić. Sylwia zgubiła swoje magiczne notatki (tak je właśnie nazywała) i myśli, że bez nich nie może wyjść na scenę. Więc powtarzam jej: – Nie chodzi o Twoje notatki, ale o Ciebie! Ty potrafisz przemawiać przed grupą ludzi. Zapomnij o notatkach. Czas uwierzyć w siebie i wyjść na scenę! Wchodzi. Tłum cichnie i wstrzymuje oddech. Nareszcie! Sylwia nie potrzebuje żadnych magicznych notatek. Uwierzyła w siebie, zaufała własnym umiejętnościom i uciekła przed strachem, który jeszcze 5 minut temu paraliżował ją. Co to ma wspólnego z Tobą? Ten artykuł jest o uciekaniu. O tym, jak samemu przestać chować się przed wspaniałymi okazjami, wątpić w swoje zdolności i zacząć w siebie naprawdę wierzyć. Dlaczego potrzebujesz wiary w siebie? Wiara w siebie jest niezbędna. Pomyśl sam, jak wielu rzeczy nie zrobiłeś albo nawet nie spróbowałeś, ponieważ brakowało Ci wiary w siebie? Być może nawet nie mogłeś usnąć ze złości, że nie podjąłeś wyzwania. Czasami, mimo wielu lat doświadczenia, dużych umiejętności i właściwego przygotowania, wątpliwości potrafią się zakraść w najmniej spodziewanej chwili, prawda? Spraszają się do Twojego umysłu jak niechciani goście, tylko dlatego, że już się kiedyś u Ciebie bawili. Mam na myśli wątpliwości takie jak: Czy naprawdę mogę to zrobić? Inni ludzie są lepsi, mądrzejsi, bardziej wartościowi niż ja. Co inni pomyślą, jeśli to zrobię/powiem. Nie mogę ryzykować porażki. Sukces jest dla innych, nie takich jak ja! Jeśli masz kłopot z wiarą w siebie, szybko naucz się i zapamiętaj poniższe sposoby oraz praktykuj tak często, jak się da. 7 sposobów na większą wiarę w siebie, fot. 1. Zapamiętaj, że wiary w siebie można się nauczyć Twój poziom wiary w siebie nie jest ustalony i wyryty na zawsze w kamieniu. Wszyscy możemy być elastyczni i zmieniać się. Urodziłeś się na tym świecie bez wiedzy o tym, co możesz albo czego nie możesz zrobić. Z biegiem lat, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, życie uczyło Cię, jak się ograniczać. Bardzo młode dziecko nigdy nie powie: „nie jestem osobą, która by…”. Jeszcze się nie nauczyło ograniczać swoich własnych horyzontów, ani nie słuchało pesymistów. To oznacza, że jednym z pierwszych kroków, jaki musisz wykonać, to ponownie zbadać i odrzucić wiele ograniczających myśli, które miałeś o sobie; myśli, które nagromadziłeś w trakcie całego swojego życia. 2. Pokonaj wewnętrzny negatywny głos Kiedy zaczniesz w siebie wątpić, posłuchaj przez chwilę tego małego, negatywnego, wewnętrznego głosiku. Czyj to głos, tak naprawdę? Rodziców, kolegów ze szkoły, a może wątpliwej jakości autorytetów? Jedno jest pewne; ten mały wewnętrzny, krytyczny głos nie był na początku Twój. Może teraz udawać, że należy do Ciebie, ale naprawdę tak nie jest. Powiedz sobie: „To nie jest mój prawdziwy głos!”. Następnie zacznij z nim walczyć, a następnie po prostu naucz się go ignorować, by przestał sabotować Twoje wysiłki. 3. Zamień słabość w siłę Kiedy skupiamy się na tym, co z nami jest nie tak, zamiast na tym, co jest w porządku, wtedy tracimy szansę na budowanie solidnej wiary w siebie. Nie powinniśmy zakładać, że nie ma w nas niczego do poprawy, ale skupienie się tylko na słabościach nie da rezultatów bez a) podejmowania kroków w kierunku poprawy i b) skupieniu się też na naszych mocnych stronach. Dla przykładu, jeśli wiesz, że potrafisz być uparty, znajdź w tym coś pozytywnego. Upartość dobrze użyta nazywa się determinacją. Jeśli dużo się martwisz, pozytywną tego stroną jest potężna wyobraźnia, która we właściwych okolicznościach może być dobrze wykorzystana. Każde negatywne przekonanie, które o sobie posiadasz, zamień kreatywnie w ten sposób, że stanie się pozytywną cechą. Być może nagle odkryjesz, że to ćwiczenie będzie przyjemne i przydatne. Następna wskazówka jest moją ulubioną: 4. Stwórz swoje super moce Pomyśl o mocach najbardziej popularnych superbohaterów i zapisz je, zanim zaczniesz dzień. To mogą być takie rzeczy jak super szybkość, zdolność chodzenia po ścianach, latania… cokolwiek. Dlaczego to sugeruję? Ponieważ naładowanie Twojego umysłu pozytywnymi cechami może zmienić Twoje zachowanie. Nie zaczniesz latać na ratunek ludziom w opałach, ale cała idea wyobrażania sobie mocy superbohatera opiera się na byciu zdolnym do czegoś, odwadze i kompetencjach, dlatego przed rozpoczęciem każdego dnia naładuj swój umysł takimi wyrażeniami. Oprócz mocy superbohatera, zapisz wszelkiego rodzaju inne pozytywne cechy (bez względu czy uważasz, że je posiadasz). Zrób to za chwilę. Dla przykładu, mogę napisać: Siła. Godność. Spokój. Inteligencja. Humor. Szczodrość. Bystrość. Charyzma. Seksapil. Otwartość. Popularność. Determinacja. I tak dalej. Nie proszę Cię o skupienie się na własnych teraźniejszych, ani nawet na przyszłych cechach, lecz tylko na słowach. Każdego dnia poświęć chwilę na zapisanie ich, a następnie na przeczytanie kilka razy (bez znaczenia, czy każdego dnia jest to podobna lista). Następnie pomyśl o tym, co każde słowo dla Ciebie znaczy. Będziesz zdumiony swoimi wewnętrznymi zmianami. 5. Zostań swoim własnym trenerem Jeśli zauważysz, że wątpliwości zadzierają swoje paskudne głowy, wyobraź sobie (tą trzeźwo myślącą częścią siebie), że jesteś trenerem, a niespokojna cześć Ciebie jest osobą, z którą musisz porozmawiać. Pomyśl, co byś powiedział komuś, w kogo naprawdę wierzysz, jeśli zacząłby okazywać wątpliwości. Usiądź i powiedz te same rzeczy do siebie. Więc jeśli wybierasz się na rozmowę kwalifikacyjną i słyszysz „samego siebie” okazującego wątpliwości, usiądź na kilka chwil, zamknij oczy i poucz w ten sposób: “Słuchaj, możesz to zrobić! Mały niepokój to coś naturalnego i znaczy tylko tyle, że dbasz o to, co robisz! Masz całe potrzebne doświadczenie i kompetencje! A teraz idź tam i przestań się mazgaić! Nawet jeśli nie dostaniesz tej pracy, to będę z Ciebie dumny, bo się starałeś! Wyobraź sobie porządnego i życzliwego trenera. Czy to ktoś, kogo znasz, albo kogo chciałbyś poznać? Niezależnie od tego, w takich chwilach mówienie do siebie jakbyś był inną osobą (w myślach) może szybko podbić Twoją pewność siebie. 6. Wykonaj trening bohatera Trening bohatera to świetny sposób na zwiększenie własnej wiary w siebie. Pomyśl o sytuacji, w której brak wiary w siebie Cię powstrzymuje. Teraz pomyśl o swoim bohaterze, który może być światowym przywódcą, bohaterem filmu albo znanym człowiekiem z drugiego końca ulicy. Teraz zamknij oczy i wyobraź sobie dokładnie, jak radzą sobie on z sytuacją. Wyobraź sobie na kilka chwil, że jesteś nim, przeżywasz tę sytuację w jego skórze. Rób to, aż zauważysz, że możesz przenieść jego cechy na siebie. 7. Stwórz potężną wizję siebie Wiara w siebie przychodzi nie tylko w wyniku przekonywanie siebie, że potrafisz coś zrobić. Tak naprawdę prawdziwa wiara w siebie pochodzi od stworzenia wizji, że możesz cieszyć się towarzystwem innych ludźmi, rozwijać karierę lub jakiś biznes, prowadzić bloga albo napisać książkę. Stwórz więc wizję czegokolwiek co chcesz zrobić albo tego, kim chcesz być. Wyrób sobie nawyk siadania, zamykania oczu i widzenia siebie samego, zachowującego się stanowczo, spokojnie i silnie. To potężne ćwiczenie wizualizacyjne oznacza, że od samego siebie możesz uczyć się jak być pewny, przekonany o własnej wartości i zachowywać się w sposób maksymalizujący szanse na sukces. Wyobraź sobie, że oglądasz siebie w telewizji. Ten Ty na ekranie pokazuje Tobie patrzącemu, jak zachowywać się z pewnością siebie. Im częściej będziesz to robił, tym szybciej zaczniesz odkrywać, że naturalnie stajesz się jak ten z filmu. Wiara w siebie nie oznacza arogancji albo ślepoty na własne ograniczenia. Z drugiej strony nie oznacza też wierzenia, że jest się idealnym. Twoja wiara w siebie musi skupiać się na tym, kim się staniesz. A ważna część wiary w siebie pochodzi z wiedzy o swoich słabościach i radzenia sobie z nimi w życiu. Jeśli ten artykuł Cię zainteresował, zachęcamy od zapoznania się z fachową literaturą. Kliknij i zobacz książki o pewności siebie z różnych księgarni internetowych. Wiara w siebie umożliwia Ci czynienie błędów i radzenie sobie z potknięciami, poprzez widzenie ich takimi, jakie są: drobnostki, a nie koniec świata. Dzięki temu przestaniesz uciekać przed wieloma okazjami, które mogą być dla Ciebie potencjalnymi, wielkimi życiowymi szansami. Dostrzeżesz też coś jeszcze: kiedy rośnie Twoja pewność siebie, ludzie dookoła też zaczynają bardziej w Ciebie wierzyć. Polub fanpage platformy e-learning na Facebooku
Odpowiedzi EKSPERTInvidia odpowiedział(a) o 21:04 taktyka!nie siła lecz taktyka zrobić z Ciebie zawodnika ;dnp. taki Fedor, kładł na ring większych od siebie bez problemu. Przede wszystkim nie możesz rzucać się w chaosie na niego, nic z tego nie wyjdzie.. postaraj zachować 'trzeźwe' myślenie, poczytaj na tematu uników i czekaj na moment kiedy go tak zirytujesz, że on wpadnie w chaos ; ) trzymaj garde bij się nie tylko rekami ale tez nogami kop go w kolana i w klate to go zatka i masz wygraną w kieszeni a jak nie to staraj się go przewrócić AsFeron odpowiedział(a) o 16:42 powiedz coś więcej o nim to ze jest silniejszy nie znaczy ze masz przefrac opisz go siła to ni wszystko AsFeron odpowiedział(a) o 16:44 podstawa to trzymanie gady zeby go zmeczyć ryb uniki kręć sie dookoła niego i prowokuj go biegaj itp on sie zmacha albo zacznie mu sie u czaszce kręcic i kop w golenie uda wyprowadzaj bez przerwy lekkie ciosy Trzymaj garde ! Bij z piesci i omijaj jego szczaly ! Albo trenuj MMA ! [CENZURA] mu podbródkowego aż odleci będzie się trzymał albo leżał i wtedy napierdalaj go Uważasz, że ktoś się myli? lub
fot. Panthermedia Niejednej z nas utrudnia życie niska samoocena. Męczy cię nieśmiałość i niska samoocena? Z nami je pokonasz! fot. Panthermedia Jak pokazują badania psychologów, większość z nas nie dostrzega swoich atutów, za to bardzo chętnie wylicza własne wady: za gruba, niekompetentna, mało zaradna… Jakie są tego konsekwencje? Skupione na swych słabostkach, stajemy się przesadnie lękliwe, drażliwe, zamknięte w sobie. Zamiast błyszczeć w towarzystwie czy piąć się w górę w pracy, zazdrościmy sukcesów innym. Czas na zmiany! 1. Poczuj się dobrze w towarzystwie Negatywne przekonania na temat własnego wyglądu uruchamiają mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Kiedy bowiem spodziewamy się odrzucenia, wstydliwie usuwamy się w cień. A inni uznają to za brak sympatii i wokół nas faktycznie robi się pusto… Co powinnaś zrobić? Gdy jesteś w towarzystwie, nie siedź ze spuszczoną głową. Przeciwnie, unieś wyżej brodę, wyprostuj się a od razu dodasz sobie animuszu! Zaś czując się pewnie sprawisz, że inni dostrzegą w tobie same najlepsze cechy! Spoglądając w lustro, nie skupiaj się na tym, czego u siebie nie lubisz. Ocenę wystawiaj sobie za całokształt. Zauważ np. swoje lśniące włosy, zgrabne ramiona, ponętny dekolt... Możesz być pewna, że lekko wystający brzuszek czy okrąglejsze biodra od razu stracą wtedy na znaczeniu. Weź czystą kartkę i zrób listę rzeczy, które akceptujesz w swoim wyglądzie. A potem sięgaj po nią za każdym razem, ilekroć zaczynasz w siebie powątpiewać. To sprawdzona recepta na pokonanie problemów związanych z odbiorem własnego ciała! 2. Nabierz pewności siebie w pracy Osoby nieśmiałe na każdym kroku spodziewają się krytyki. Zaś stres, niestety, sprzyja porażkom, które tylko utwierdzają „nieśmiałków” w negatywnych przekonaniach na swój temat. A wtedy bardzo łatwo o kolejne potknięcia…Co powinnaś zrobić? Nie zakładaj z góry, że to, co masz do powiedzenia, nikogo nie zainteresuje. Pamiętaj, kiedy szef ogłasza „burzę mózgów”, każda nowa propozycja się liczy, ponieważ przybliża do celu! Gdy masz wystąpić przed zespołem, przećwicz wcześniej swoją rolę. Stań przed lustrem i wygłoś całą mowę od początku do końca. Łatwiej wtedy zapanujesz nad tremą podczas wystąpienia. Daj sobie prawo do błędów. Coś poszło niezgodnie z planem? Powiedz: „Przepraszam, trochę się pogubiłam”. Gdy jeszcze dodasz do tego uśmiech, nikt nie weźmie ci za złe małej wpadki. Włączyłaś się do koleżeńskiej dyskusji? Koniecznie, w duchu, sama siebie pochwal. To ważne, gdyż zauważanie takich drobnych z pozoru zwycięstw bardzo wzmacnia wiarę w siebie. 3. Naucz się znosić krytykę Gdy nie wierzymy w siebie, nawet najmniejsza krytyka od razu głęboko zapada nam w serce. Czasem wystarczy, że ktoś krzywo na nas spojrzy, a już odbieramy to jako obrazę. Rezultat? Często popadamy w konflikty z powinnaś zrobić? Nie bierz każdej uwagi od razu do siebie. Mąż narzeka, że w lodówce pusto? To jeszcze nie oznacza, że obwinia o to ciebie. A jeśli nawet szuka „kozła ofiarnego”, to zamiast od razu czuć się winną, przypomnij mu po prostu, że dbanie o dom to również jego zadanie. Bądź dla siebie wyrozumiała. Wcale nie musisz być pod każdym względem idealna, pomyłki zdarzają się każdemu. Spóźniłaś się z kąpielą dziecka? Nie zdążyłaś z obiadem na czas? Powiedz sobie: „Trudno, nikt nie jest doskonały, z moim mężem włącznie!”. Oceniając siebie, nie zapominaj o dziedzinach, w których spisujesz się na medal. Na poczekaniu wymyślasz dziecku ciekawe bajki? Bezpiecznie prowadzisz samochód? Pieczesz pyszne ciasta? Pamiętaj, to są twoje plusy! Mając je zawsze na uwadze, będziesz się mniej przejmować ocenami innych i… atmosfera w domu na pewno zrobi się milsza. To, w czym jesteś dobra, możesz nawet zapisywać na karteczkach. Umieszczaj je potem w domu na widoku, żeby przypominały ci o twoich atutach. Nie rozpamiętuj w nieskończoność swoich niedociągnięć, ale wyciągaj z nich wnioski! 4. Nabierz odwagi do podejmowania nowych wyzwań Niepewność sprawia, że obawiamy się nawet sprawdzić, na co naprawdę nas stać. I w efekcie, zamiast się rozwijać, stoimy w miejscu. Co powinnaś zrobić? Nie wyolbrzymiaj problemów. Zamiast myśleć: „Nic z tego nie wyjdzie”, powtarzaj sobie: „Uda mi się”. Dzięki temu to, co zamierzasz zrealizować, wyda ci się łatwiejsze. Zastanów się, czego konkretnie się boisz („Nie umiem układać kwiatów”) i poszukaj rozwiązania („Mogę zapisać się na kurs bukieciarstwa”). To często pomaga odczarować lęki, które hamują naszą aktywność. Czytaj także: Na podstawie artykułu Anny Leo-Wiśniewskiej z Pani Domu Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem! Najlepsze Promocje i Wyprzedaże REKLAMA
Strona nie propaguje poglądów żadnego Kościoła (w szczególności poglądów Kościoła Rzymsko Katolickiego ani Świadków Jehowy), a usługujący w niej wolontariusze są członkami kilku różnych kościołów protestanckich. Naszym celem jest głoszenie ewangelii oraz zachęcanie do życia w bliskiej społeczności z Bogiem poprzez studiowania Słowa Bożego. Znajdujące się na tej Stronie materiały nie prezentują doktryny żadnego kościoła, a przedstawiają jedynie Biblijne spojrzenie na poruszane tematy. Na co może uskarżać się człowiek, póki żyje? Niech się uskarża na swoje grzechy! Lamentacje 3;39 Moim miastem rodzinnym jest Nowa Ruda – Słupiec. Dzieciństwo moje nie było wesołe, chociaż mam liczną rodzinę: trzech braci i cztery siostry. Mój tato pracował w kopalni pod ziemią, a mama była najcudowniejszą kobietą na ziemi. Kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, widziałem zmaganie moich rodziców w relacjach ze sobą i problemami, które przynosiło życie. Widziałem jak szukali rozwiązań życiowych problemów i ukojenia, ale nie przychodziło im to łatwo. W miarę jak dorastałem zrozumiałem, że ludzie zdani są sami na siebie i trzeba być sprytnym, mocnym i cwanym aby nie dać się zepchnąć na margines społecznej szarej egzystencji. Marzyłem o tym, aby być silnym. Moim idolem stał się (aktor i mistrz karate) Bruce Lee. W szkole zaczęły się pierwsze problemy z nauką i zachowaniem. Z dnia na dzień stawałem się bardziej agresywny. Biłem się dość często ze swoimi rówieśnikami, później i ze starszymi od siebie. Był nawet czas kiedy stawiałem nauczycielom. Chciałem być najlepszy, najsilniejszy. Liczyło się tylko to: kto i jak jest silny. Kiedy ktoś był słabszy wtedy go ustawiałem. Zacząłem popalać papierosy i upijać się. Chociaż na zewnątrz okazywałem gniew i złość wewnątrz jak mało kto potrzebowałem miłości, ciepła, bliskości, bezpieczeństwa i prawdziwego domu. Pojawili się w moim życiu koledzy. Piliśmy razem, jeździliśmy na mecze, na zadymy, na dyskoteki. Stworzyliśmy razem zgraną paczkę. Ulica stała się moim domem, a mój dom hotelem, do którego przychodziłem czasami się wyspać. Do szkoły szedłem tylko po to, aby pobić kogoś, kto uważał się za silniejszego ode mnie. Żałowałem tylko jednego − że moja chora mama tak bardzo cierpiała również z mojego powodu. Gdy miałem 14 lat, sąd umieścił mnie w Pogotowiu Opiekuńczym. Niestety, i tam pokazałem się ze złej strony. Sąd umieścił mnie w zakładzie poprawczym, tam również nie dali sobie ze mną rady, mało tego − na przepustkach wyedukowany przez koleżków z poprawczaka dopuściłem się wielu złych rzeczy. Dopuściłem się przestępstwa za które groziła mi odsiadka, minimum trzy lata więzienia. Przewieziono mnie do zakładu poprawczego o zaostrzonym rygorze. W całym zakładzie było nas piętnaście osób, sami najgorsi z wszystkich poprawczaków w Polsce. Tam zacząłem grypsować i znowu pokazałem, że nikt nie jest w stanie mnie zmienić gdyż uważałem, że to ja zawsze mam rację, a system jest zły. Miałem wtedy 16 lat i groziło mi więzienie. Może gdybym zmienił swoje postępowanie sąd dałby mi szansę, ale tak się nie stało… Może gdybym zmienił swoje postępowanie sąd dałby mi szansę, ale tak się nie stało. Kiedy ukończyłem 17 lat z wyrokiem trzech lat pozbawienia wolności przewieziono mnie do więzienia. Początkowo bałem się, ale szybko się okazało, że więzienie w porównaniu do tego poprawczaka było niczym. Zamiast się przestraszyć postanowiłem podszkolić się i wyciągnąć z odsiadki jak najwięcej, wyuczyć się, jak być bardziej przebiegłym. We wszystkich widziałem zagrożenie. Każda sprzeczka kończyła się bójką. Do wszystkich miałem żal i pretensje. Do wspólników, do kolegów, do byłych dziewczyn, do policji, do sądów, do rodziców, do rodzeństwa, do strażników więziennych, tylko do siebie nie miałem zastrzeżeń. Po roku odsiadki zmarła moja mama. Przeżyłem to bardzo ciężko. Postanowiłem po raz pierwszy szukać pomocy i ratunku. Chciałem się zmienić. Obiecałem to nad grobem mojej mamie. W więzieniu po raz pierwszy rzuciłem palenie i postanowiłem, że nie będę pił po wyjściu. Zapisałem się nawet na spotkania grupy AA. Nie chciałem już rozrabiać i nie chciałem już zemsty na ojcu. Po wyjściu na wolność nie było tak jak to sobie wyobrażałem. Zderzenie z rzeczywistością przerosło mnie. Zamknęli mnie kiedy miałem 14 lat, a wypuścili gdy skończyłem 19 lat. Opuszczając zakład karny miałem na sobie spodnie dresowe, trampki, koszulkę oraz starą kurtkę. Dostałem 20 złotych na życie i bilet kredytowy do domu, który wystawił mi Zakład Karny w Nysie. Miałem też dobre chęci, udałem się więc do domu, zgłosiłem do wszystkich możliwych urzędów − i nic. Nie było pracy, nadziei. Zaczęły się kłótnie z ojcem. Nie potrafiłem także porozumieć się z rodzeństwem. Czułem się w domu jak obcy. Znałem już tylko życie za kratami, życie rządzące się innymi prawami. Znowu zacząłem pić, palić, kraść, napadać i planować super numer po którym będę ustawiony. „Umiesz liczyć? Licz na siebie!” – tak wtedy myślałem. Poznałem kolejnych kompanów z którymi robiłem wszystko, aby jakoś dać sobie radę na tym świecie, aby kupić sobie ubrania, alkohol i papierosy. Znowu więzienie, z tym, że już jako recydywista. Jako 20-latek, po raz drugi w więzieniu. Po 10 miesiącach wolności kolejny wyrok w zawieszeniu. Trzy miesiące na wolności – i znowu byłem w więzieniu. Tym razem na dłużej. Byłem zniewolony przez wszelkie nałogi i pożądliwości ciała. Poznałem smak łatwych pieniędzy i chociaż byłem zagorzałym wrogiem narkotyków, to w tamtym czasie nie miałem innego pomysłu na łatwiejsze życie. Nie miałem pieniędzy w więzieniu nie pracowałem zacząłem więc tam gdzie byłem handlować śmiercią. Przestałem widzieć w narkotykach zagrożenie, a zacząłem widzieć „ratunek”. Pieniądze dawały mi poczucie bezpieczeństwa i niezależność. Sprzedawałem, zacząłem je też zażywać. Mając 22 lata stałem się dilerem i narkomanem. Byłem zniewolony przez wszelkie nałogi i pożądliwości ciała. Szybko piąłem się w górę w więziennym biznesie. Po wyjściu również szybko przejąłem rynek w swoim mieście na który rzucałem dragi. W niedługim czasie dostarczałem już narkotyki do wielu miast i wielu ludziom. W czasie 2,5-letniego pobytu na wolności narobiłem wiele zła. W bardzo szybkim tempie zarabiałem pieniądze i szybko je wydawałem na złe rzeczy. Ćpałem, piłem i traciłem rozum. Czułem się ponad prawem. Odbierałem długi. Biłem ludzi, obstawiając dyskoteki, zajmowałem się wszystkim co przynosi zarobek, a niekoniecznie jest legalne. Tylko chwilami miałem lekkie przebłyski, wtedy byłem przerażony tym co robię, bałem się samego siebie. Niestety nie umiałem się z tego wyrwać chociaż bardzo chciałem. Marzyłem o tym, aby poznać jakąś normalną dziewczynę, która mnie pokocha i dla której się zmienię. Poznałem wspaniałą dziewczynę. Inną od tych, które znałem. Po raz pierwszy zacząłem poważnie zastanawiać się nad sobą. Po raz pierwszy poczułem, że wyrządzam komuś krzywdę, że ktoś wylewa przeze mnie łzy. Zaczęło do mnie docierać, że te pieniądze są brudne. Płacąc nimi, zauważyłem, jak niektórzy ludzie patrzą na mnie pogardliwie. Poczułem, że rzucam złe światło na dziewczynę, którą widywano w moim towarzystwie. W 2008 roku zostałem zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze, gdyż okazało się, że byłem obserwowany od dwóch lat. Wiedzieli o mnie wszystko. Pytanie było proste: przyznaję się − czy nie? Tak naprawdę już wiedziałem, czego chcą. Postąpiłem wbrew sobie, ponieważ ja nigdy do niczego nie przyznawałem się. Myślałem o Sabince, o tym, jak bardzo ją zawiodłem. O tym, jak bezinteresownie mnie pokochała i ile przeszła przy mnie, nie zostawiła, trwała wiernie. Przesłuchań nie pamiętam po prostu tak jakbym wiedział, co mam mówić, a w sercu czułem, że dobrze robię. Po przesłuchaniach okazało się, że było na mnie tyle materiału, iż nie musiałem nic dodawać − z tym, że gdybym się nie przyznał, startowałbym z pułapu 15 lat. Damian powiedział mi, że Zbyszek jest osobą nawróconą …Chciałem się na tą celę dostać… Kiedy przewieziono mnie do aresztu śledczego z prokuratury, tak się złożyło, że siedziałem jakiś czas sam. Płakałem jak dziecko, wołając o pomoc do Boga. Nie chciałem już żyć jak przestępca. Byłem w tym czasie w Areszcie Śledczym w Jeleniej Górze, oczekując na transport, gdyż mieli mnie przewieźć do Zakładu Karnego w Kłodzku. Nie chciałem tam jechać, bo w czasie poprzednich pobytów tam dałem się we znaki personelowi, dlatego głupio mi było spojrzeć w oczy dyrektorowi tej jednostki. Trzy dni przed moim transportem dali do mojej celi chłopaka o imieniu Damian. Przywieźli go z Zakładu Karnego w Kłodzku. Rozmawialiśmy dużo o tym, co się zmieniło w Kłodzku. Okazało się, że mamy wspólnego znajomego – Zbyszka. Damian powiedział mi, że Zbyszek jest osobą nawróconą. Zdziwiłem się ponieważ znałem Zbyszka, ale nie wiedziałem o nim takich rzeczy. Jakie było moje zdziwienie, kiedy Damian powiedział, że siedział ze Zbyszkiem w jednej celi. Że ta cela jest celą wyznaniową i że czyta się tam Biblię i nie przeklina się. Chciałem się na tą celę dostać, pewnie dlatego, aby odciąć się od środowiska przestępczego od kolesi z półświatka, do których pewnie bym trafił po przyjeździe do Kłodzka. Damian napisał list do Zbyszka i poprosił mnie, abym na pewno przekazał ten list co wiązało się z tym, że muszę iść na celę wyznaniową. Od razu przekazałem mu list od Damiana. Po jego przeczytaniu przytulił mnie i ucieszył się bardzo, że Bóg otworzył mi oczy posługując się różnymi osobami aby takich jak ja przyprowadzić do siebie. Zbyszek otworzył Biblię i wyjaśnił mi, że Bóg troszczy się o chromych i chorych. Że bardzo ukochał mnie, tak podłego grzesznika… Moja rozmowa ze Zbyszkiem była długa. Opowiedziałem o wszystkim, co mnie spotkało i co skłoniło do przemiany. Zbyszek otworzył Biblię i wyjaśnił mi, że Bóg troszczy się o chromych i chorych. Że bardzo ukochał mnie, tak podłego grzesznika, dając za mnie swojego jedynego ukochanego Syna, Jezusa Chrystusa, aby moje grzechy były odpuszczone jeśli tylko w Niego prawdziwie uwierzę (Jana 3:16). Wprowadził mnie w początki drogi za Jezusem. Dostałem od niego egzemplarz Pisma Świętego rozdawanego za darmo przez Gedeonitów. Powiedział, abym czytał, a jeśli będę miał jakieś pytania abym po prostu pytał. Z dnia na dzień poznawałem Słowo Boże, analizowałem je. Słuchałem wiele świadectw z płyt. Dawni koledzy, kiedy mnie widzieli pytali: „Co jest grane?!”. Bóg mnie oczyścił. Dzisiaj modlę się o innych ludzi nie traktując ich jak potencjalnych przeciwników. Ożeniłem się, otworzyłem firmę. Gdyby nie Bóg nadal tkwiłbym w tym bagnie taplał się w tym przestępczym brudzie i nie miałbym odrobiny nadziei na normalne życie. Historia Przemka Zaborowskiego pochodzi z książki “Szczęściarz urodzony w PRL-u” ---------Zamów nieodpłatny egzemplarz Ewangelii Jana. Bóg szuka Ciebie – chcesz go odnaleźć? Zachęcamy do udziału w Studium Biblijnym by sprawdzić jak się rzeczy mają. Nie marnuj czasu i spotkaj się, by porozmawiać o swojej relacji z żywym Panem Jezusem Chrystusem. Zapraszamy do rozmowy na naszym Czacie - prawy dolny róg strony Wesprzyj naszą służbę, jeśli chcesz przyłączyć się do głoszenia ewangelii i propagowania chrześcijańskiego stylu życia.
jak pobić silniejszego od siebie